Archiwum tagów: Ameryka Południowa

Wenezuela Część 5: Delta Orinoco

Jedziemy z kolejnym gościem, który ni w ząb angielskiego… W kwestii działających zegarów i wskaźników w samochodzie mamy już 4:3 dla działających. Nieźle! Dzisiaj w Polsce jest Święto Niepodległości, a my z Pawłem mamy 8-mą rocznicę. Spędzamy ten dzień dosyć nietypowo. Za oknem (samochodu) robi się szaro i co jakiś czas widać błyski – już przestajemy się zastanawiać, czy to burza w oddali, czy efekt Catatumbo.

Przejeżdżamy obok gwardii narodowej i – ponieważ mamy przyciemniane szyby – kierowca grzecznie otwiera wszystkie, żeby gwardzista miał wgląd w zawartość. Nachyla się i coś pyta. Tamten coś odpowiada. Przez chwilę dopada mnie myśl, że jeszcze nam brakuje przeszukania bagażu. Na szczęście chwilę się na nas pokrzywił i nas puścił.
Zobacz mapę z wyprawy

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 4: Canaima – kraina wodospadów

Ciudad Bolivar

Na lotnisku stanęliśmy w kolejce i jakoś dziwnie się stresowałam. Oczywiście, że się stresowałam, bo przecież Ci ludzie nie mają żadnego powodu, żeby mówić po angielsku – standard! Mieliśmy nadzieję nadać bagaż prosto do Puerto Ordaz, ale okazało się to niemożliwe (bo to inne linie ;) ). Odruchowo dopijałam wodę, ale okazało się, że mogę spokojnie wejść z 1,5 litrową wodą – jak za starych dobrych czasów!

Zobacz mapę z wyprawy

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 3: Andy i Maracaibo

Andy

Zobacz mapę z wyprawy

Jechaliśmy do Meridy. Tam mieliśmy już zaklepany nocleg w hotelu niedaleko biura gravity tours. Czekaliśmy tylko na zasięg, żeby uzgodnić szczegóły i cenę.
Droga cholernie się dłużyła zresztą… to naprawdę ogromne odległości. Trochę panikujemy, bo Yobani pędzi jak szalony a my siedzimy na tyłach Land Cruisera na jakiejś bocznej ławeczce bez pasów. Zaczynają się tereny górskie i zaczynamy się stresować dynamiką jazdy. Nikt jednak nie protestował, bo wiedzieliśmy, że droga jest długa. Woleliśmy uznać, że on na pewno wie co robi.Droga się dłużyła, więc Junior mówił nam o rodzajach bananów w Wenezueli (chyba 4 rodzaje).

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 2: Los Llanos

 Barinas

Zobacz mapę z wyprawy

Na dworcu autobus spóźniał się 40 minut. W międzyczasie dostałam ptasią kupą w rękę. To już chyba taka tradycja.  W końcu przyjechał. Pakowanie zaczynaliśmy od nadawania bagaży. Wrzuciliśmy plecaki, w zamian dostaliśmy numerki. Później pokazywaliśmy bilety i mieliśmy już wskazane miejsca. Na górze. Wszyscy podróżni mieli podusie i kocyk, albo nawet dwa kocyki. Wiedzieliśmy, że wenezuelskie autobusy słyną z ‚doskonałej’ klimatyzacji, więc mieliśmy na sobie najcieplejsze rzeczy. Na szczęście wystarczyły. Fotele były wygodniejsze niż w samolocie – z genialną półeczką na nogi, dzięki czemu osiągało się pozycję niemal leżącą. Obudziłam się nad ranem tuż przed Barinas. Wysiedliśmy na dworcu i zaczęliśmy się rozglądać w poszukiwaniu „naszych”, ale ani widu, ani słychu. Nie odpisywali na smsy. Usiedliśmy i zastanawialiśmy się co dalej. Słyszeliśmy co chwilę nawoływania kierowców – Velencia! Valencia! Merida! Szukali ludzi na dobitkę. Pęcherze po całej nocy krzyczały, aby o nich nie zapomnieć.

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 1. Piraci z Karaibów

Najlepiej na spontanie

Jeśli będę miała kiedyś wspomnieć rzeczy spontaniczne i szalone w moim życiu, to z pewnością Wenezuela będzie jedną z nich. Na wyjazd zdecydowaliśmy się bardzo spontanicznie…
- Ewa, Ewa! Wenezuela za 1000zł ze Skandynawii… to na pewno błąd! – jest 2:00 i Paweł mnie prawie obudził, żeby mi to powiedzieć – na pewno rano jak ktoś przyjdzie do biura Lufthansy i zobaczy, że źle dodał ofertę poprawi ją, więc mamy jakieś 6 godzin na podjęcie decyzji… lecimy?
- A nie miało być do Azji?
- No miało, ale do Azji nie ma pomyłki… to co, lecimy?
- Lecimy!

Czytaj więcej »