Archiwum kategorii: Azja

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 8: Langkawi

Langkawi to już ostatni przystanek naszej wycieczki w Malezji. Już w Polsce byłam pewna, że nie wydarzy się nic niezwykłego, bo zapowiada się 3 dni leżenia. Teraz nie wyglądało to już tak blado… czy uda nam się dopłynąć do Tajlandii tak, jak sugerowali Szwedzi?

Z lotniska do hotelu było dość daleko, a jedyną możliwością dojazdu była … znów taksówka. Na szczęście na Langkawi regulacje cenowe były sterowane przez rząd. Były to ustalenia typu „z tego hotelu do… ” i każdy taksówkarz znał dokładną granicę kiedy wstukuje nowa cena :) Oczywiście nadal zdarzało nam się zatrzymywać taksówki, które miały odmienne zdanie na ten temat, ale przynajmniej mogliśmy świadomie odmówić. Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 7: z powrotem w Kuala Lumpur

Wylądowaliśmy. Na zewnątrz lało i w związku z tym do dyspozycji pasażerów były czerwone parasolki Air Asia. Cieszyłam się na samą myśl o powrocie do Kuala Lumpur. Nie pamiętałam za bardzo jak dostać się do centrum – ale to dlatego, że jechaliśmy pociągiem, drogo. Teraz już wiemy, że można jechać autobusem.

Odebraliśmy bagaże i mieliśmy się zorientować co i jak.
- OK, ale chodźmy stąd, bo tu jedzie rybą. – ustaliliśmy zgodnie i zmyliśmy się w stronę toalet i wyjścia. Niestety, im dalej byliśmy od taśm, tym bardziej byliśmy pewni, że zapach rybny nas nie opuszcza. Pochyliliśmy się nad wózkami z plecakami – o nie! to wózki cuchną! Byliśmy źli, że trafił nam się cuchnący rybą wózek i zaczęliśmy nerwowo ściągać z niego plecaki. O nie! To nie wózki cuchną. Byliśmy źli, że nie trafił nam się cuchnący rybą wózek. Plecaki miały rybne mokre plamy, również szelki. Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 6: Sabah

Spakowałam śpiworek, skarpetki i bluzę. Widać już brzeg i za chwilę dotrzemy na miejsce do Kota Kinabalu – stolicy regionu Sabah.

Gdy wysiadłam, nagle uderzyło mnie przyjemne, gorące powietrze. Byłam tak przemarznięta od klimy, że było ono naprawdę przyjemne. Oczywiście tylko przez jakieś 2 minuty, a później robiło się znów zbyt gorąco. Słońce ostro prażyło, było coś koło południa.

Podeszliśmy do dwóch dziewczyn  z chustami na głowie (tutaj to normalne) i zapytaliśmy jak się dostać do centrum. One zaczęły coś stękać, spoglądać na siebie z niepokojem i w końcu jedna powiedziała „chodźcie, pokażę Wam”, pożegnały się i poszły. To niesamowite, że ludzie mają tak mało wiary w nas – jakby trudno było wskazać konkretny przystanek, konkretną linię w którą mamy wsiąść. Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 5: Borneo – prawie Sabah

Cała ta Malezja to był pomysł Pawła. Znalazł jakiś tani lot i stwierdził, że czemu nie. Miała być Azja a Malezja to przecież też Azja… nie sam środek i esencja, ale jednak Azja. U mnie przez długo to było jakieś „bardzo daleko i nie wiadomo po co”. Aż do momentu, w którym Paweł pokazał mi pewien filmik o Sabah, jednym z rejonów Borneo. Ten film dał mi dużo nadziei na bajowy wyjazd. Wyjeżdżając z Brunei cały czas o tym myślałam. Borneo, które do tej pory zobaczyłam niewiele miało z tym wspólnego. Wydawało się, że wyspa jest raczej dość surowa, a mieszkańcy dość … specyficzny. Może to ich różnorodne korzenie czy religie sprawiały, że w relacjach nie dało się odczuć spójnej tożsamości narodowej.

Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 4: Borneo – Sułtanat Brunei

Już w Polsce planowaliśmy, że wyskoczymy na chwilę zobaczyć Sułtanat Brunei. Brzmi to tak bajkowo, że aż szkoda byłoby to ominąć. Szczególnie, że znajduje się pomiędzy Sarawak i Sabah, dwie części Malezyjskiej części Borneo..

W Brunei ceny hoteli są znacznie droższe niż Malezji, ale nie takdrogie jak w Singapurze. Mimo późnej godziny mieliśmy wątpliwości co do jakości prezentowanych nam pokoi. Najbardziej tego, który był dwuosobowy i ostatni w hotelu mimo, że pytaliśmy o trzy osoby. W końcu znaleźliśmy schronienie w jakimś starym, ale wykwintnym hotelu.

 

Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 3: Borneo – Sarawak

No to zaczęło się. Oficjalnie zaczynamy zwiedzać Borneo. Wyszło na to, że na tak zwane „przy okazji” „straciliśmy” 9 dni. Byliśmy w Kuala Lumpur, Indonezji i Singapurze. Dużo lataliśmy. Teraz miało się to zmienić na najbliższe kilkanaście dni. Mieliśmy jakiś zarys tego co możemy robić i gdzie chcielibyśmy jechać, ale nie było to w pełni sprecyzowane. Raczej „gdzie nas oczy poniosą”. No to zaczynamy….

 

 

 

 

Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 2: Singapur – O co chodzi z tą gumą do żucia?

Dwa pierwsze określenia Singapuru jakie przychodzą do głowy to „sterylny” i „zakazy”, a może nawet „zakazy” i „sterylny”. Po drodze (o ile tak można powiedzieć w przestrzeni powietrznej) czytałam zawzięcie lonely planet w poszukiwaniu ewentualnych innych zaskakujących zakazów, które Singapur może mieć.

Jednym z chyba najbardziej zaskakujących jest dla mnie zakaz żucia gumy do żucia na ulicach (nie znalazłam w żadnym Singapurskim sklepie gumy), ale są też inne, dotyczące palenia, jedzenia, picia, śmiecenia, przechodzenia przez ulicę poza wyznaczonym miejscem, jedzenia durianów w zamkniętej przestrzeni czy przewożenia zwierząt w metrze. Kary za takie zachowania wahają się od $500-10000 (dolarów singapurskich). Czytaj więcej »

Malezja, Singapur, Indonezja. Część 1: Romantycznie…

Kuala Lumpur

Azja przywitała nas ciepłym powietrzem wypełnionym zapachami deszczu, kadzidełek i gotowanych na ulicy potraw. Idąc ulicami Kuala Lumpur czułam się, jak na zapachowo-poznawczej wycieczce. Z każdym krokiem można było „złapać” jakiś nowy zapach. Nie wiem już sama, czy później moje nozdrza tak się do tego przyzwyczaiły, że znieczuliły się na te różnorodności, czy też może trafiliśmy w tamtym czasie na jakieś święto, w którym kadzidełka rozprzestrzeniały się nawet na lotniskach i dworcach.

Czytaj więcej »